CIEKAWOSTKA: Odnośnie „przekleństwa” jakim była rola w „Emmanuelle”, Sylvia Kristel była bardzo zadowolona gdy otrzymała propozycję występu w tym filmie, ponieważ bardzo chciała pracować z Chabrolem i była wówczas na takim etapie gdy wierzyła że uda Jej się udowodnić że nie jest aktorką jednej roli. Scen rozbieranych początkowo nie było w scenariuszu. W swojej autobiografii „Nue” Kristel opowiada że w pewnym momencie. Chabrol zaczął Ją namawiać aby kilka razy pojawiła się na ekranie nago ponieważ widzowie tego oczekują. Aktorka bardzo długo się upierała ale w końcu dała za wygraną. Kristel w książce nie użalała się nad sobą chociaż uznała (słusznie zresztą) że ta nagość jest kompletnie bezsensowna i nie ma żadnego uzasadnienia.
Jeżeli chodzi o sam film to bardzo mi się podobał. Uwielbiam takie oniryczne klimaty i powolną akcję. Troszkę w stylu Polańskiego. Nie mam natomiast pojęcia co ten film ma wspólnego z pornosem „Alicja w Krainie czarow” z 1976?