„Taki tam…” – to chyba najlepsze określenie dla tego filmu. Horror, jakich w latach 80
powstawało wiele. Zrealizowany na przyzwoitym budżecie, a więc amatorką nie wieje.
Mimo to aktorstwo nie należy do najlepszych. Efekty są nawet spoko, choć miejscami mogą
bawić, podobnie jak cała absurdalna historia. A skoro już o fabule mowa – jest prosta i
średnio oryginalna, ale w miarę wciągająca. Tajemnicza ciocia z Afryki praktykuje czarną
magię i przyczynia się w ten sposób do śmierci osób z otoczenia naszej nastoletniej
bohaterki. Sceny śmierci są nierówne, w większości obiecują gore, a słowa nie dotrzymują.
Ale w sumie było kilka fajnych scen i krwi nie zabrakło. Muzyka i zdjęcia są fajne, ale nie
suspens i klimat jest na bieżąco zabijany przez różne kretynizmy i kiczowate sceny, przez
które łatwo nabrać wielkiego dystansu do filmu. Fani kina grozy z lat 80 tych mogą rzucić
okiem, bo ogląda się to przyjemnie, ale pozostałym odradzam.